Wit Stwosz

Mistrz z Norymbergii. Veit Stoss. Tak wykuwał swoje nazwisko u stóp marmurowego Kazimierza Jagiellończyka i w miękkim drewnie lipowym ołtarza mariackiego.

Wit Stwosz.Właściwie Stosz, ofiara wadliwej polskiej transkrypcji.

Rok 1477. Wit do Krakowa przyjechał z misją. Miał stworzyć ołtarz w miejsce poprzedniego, zniszczonego po katastrofie budowlanej. Bogata miejska skarbona nie ograniczała wyobraźni. W mieście został dłużej niż pewnie początkowo planował. Potrafię sobie wyobrazić, że po prostu Kraków polubił. I zostawił tu swoje najważniejsze dzieło. Czytaj dalej Wit Stwosz

Podziel się

Miłosz na czas rozliczeń

Oto – wstąpiliśmy w Rok Miłosza. Jak pokazują ostatnie czasy, chyba w każdej biografii znaleźć można rysy. Do litanii nazwisk artystów o losach dwuznacznych dodam dziś jeszcze Wita Stwosza (a właściwie, poprawnie Wita Stosza *). Jego ręce nie były tak czyste i niewinne jak dłonie Marii z ołtarza Mariackiego. Te same utalentowane dłonie doskonale kierujące dłutem posłużyły też do mniej doskonałego sfałszowania podpisu i pieczęci. To przestępstwo w konsekwencji zmusiło Stwosza do ucieczki z Norymbergii. I dobrze-, bo dzięki temu – przybył do Krakowa.

Mam nadzieję, że Rok Miłosza pomieści więcej poezji niż rozliczeń. Chyba, ze rozliczać się będziemy   p o p r z e z   Miłosza z własnym myśleniem. Próba to ciężka. Pamiętacie Państwo wiersze: Biedny Chrześcijanin patrzy na getto, Campo di Fiori…

Czytaj dalej Miłosz na czas rozliczeń

Podziel się