Paryż, Odilon Redon

Thalys, pociąg Bruksela-Paryż. Bar w wagonie czwartym oferuje swoje usługi. Raczej nie pójdę, bo mogę nie zdążyć przed Paryżem- podróż trwa godzinę i dwadzieścia minut.

Jest wczesny poranek. Pogoda piękna, za mną Bruksela, przede mną Paryż.  Podróż z miasta, które we wszystkim zdaje się coś naśladować, do miasta, które jest jak primabalerina, trochę prowokująca, momentami zwykła, ale przez to nieokreślone coś- zawsze niedościgniona.

Zobaczę wystawę Odilona Redona- specjalnie założyłam ubranie w kolorze ultramaryny, żeby wpisać się w świat jego kolorów. Takich błękitów jak u Odilona Redona nie znajdziecie chyba nigdzie od sieneńskiego trecenta. Yves Klein zupełnie inaczej rozumiał ten kolor, nadawał mu zupełnie inną poetykę, inny wymiar.
Odilon Redon był chyba artystą przekornym. W czasach , gdy twórcy zasilali kolejne ugrupowania artystyczne, nawoływali do przystąpienia do nich głośnymi manifestami, on wybrał ścieżkę odrębną, w zasadzie niepopularną wśród narastających awangard.
Przetrwał. Samotny spacerowicz po świecie sztuki. Pływak długodystansowy, zanurzony w surrealistycznym myśleniu. Malował rzeczy dziwne. Nie jestem fanką tych Boschowych motywów, potworów, cyklopów nadających posępny ton jego fantastycznym wizjom. Wolę go jako malarza powiedzmy – stimmungowego, tworzącego nastroje, budującego kolorem i światłem poczucie szczególnej bezczasowości. Czytaj dalej Paryż, Odilon Redon

Podziel się