Apokalipsa według Hansa Memlinga
Późną wiosną 1473 roku na morze wypłynął potężny burgundzki galeon Święty Mateusz. Statek był wypełniony jedwabiami, cennymi płótnami, tkanymi złotą nicią arrasami. Wśród tych przedmiotów: namalowany na zamówienie Medyceuszy na drewnianej desce potężny tryptyk młodego niderlandzkiego malarza niemieckiego pochodzenia. Tu, na morzu, zaczyna się historia jednego z najcenniejszych obiektów w Polsce, Sądu Ostatecznego Hansa Memlinga.
Galeon został zaatakowany przez gdańskiego kapra. Walka była zacięta. 13 marynarzy zginęło. 100 zostało rannych. Morze krwi, statek przejęty.
Przy podziale łupów obraz przekazano do gdańskiego kościoła mariackiego, jakby na rozgrzeszenie. Potem upinali się o niego Karol Śmiały, Medyceusze, papież Sykstus IV. Odmawiający oddania mieszczanie gdańscy doprowadzili całą Hanzę na skraj konfliktu. Inni marzyli o jego posiadaniu. Na przykład car Rosji Piotr Wielki. Napoleon, dla którego obraz do Paryża sprowadził Denon. Hitler, u którego tryptyk znalazł się na liście najbardziej pożądanych obiektów.
Obraz grabiono kilkakrotnie. Tryptyk Memlinga mógłby znaleźć się w paryskim Luwrze, petersburskim Ermitażu albo berlińskiej Gemäldegalerie. W 1956 tryptyk powrócił na stałe do Gdańska. Znajduje się w Muzeum Narodowym, pod szklanym pięciobocznym kloszem. Może kiedyś powróci do kaplicy świętego Rajmunda w Bazylice Mariackiej.
Niewiele brakowało, a tryptyk byłby dziś jednym z obrazów wypełniających szczelnie ściany florenckiej galerii Uffizi. Znalazłby się być może w tej samej sali co scena Bożego Narodzenia Hugo van der Goesa. Na obu tych obrazach pojawia się ta sama postać fundatora. Tommaso Portinari, florencki bankier Medyceuszy. Nie szykowny, ani budzący dystans. U van der Goesa klęczy przed żłóbkiem nowonarodzonego Jezusa, u Memlinga jego nagie ciało spoczywa na szali wagi trzymanej przez Archanioła Michała. Jest rozebrany na czas szafowania łask. Ważony jest pozaziemski los pana Portinariego. Co go czeka? Niebo czy piekło? Bohaterowie drugiego planu pojawiają się w porządku jak na apelu szkolnym. Na lewo dobrzy, na prawo źli. Z jednej strony zbawieni, z drugiej- potępieni. Rachunek jest prosty, nie ma wątpliwości. O tym jest arcydzieło Memlinga. Apokalipsa w pigułce, do zobaczenia w Muzeum Narodowym w Gdańsku.
Justyna Napiórkowska Autorka Bloga Roku w dziedzinie kultury
Artykuł przygotowany we współpracy z Galerią Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej www.napiorkowska.pl